Ambrozjusz wciąż powtarzał, że ja stałem się synem, ja
Ambrozjusz stale powtarzał, że ja stałem się synem, jakiego chciał posiadać... – Uther ukrył znów twarz w dłoniach oraz zaszlochał. – Chciał wykonać mnie także swoim spadkobiercą, ale inni królowie nie chcieli o tym słyszeć. Uznawali mnie jako diuka wojny, ale byli zazdrośni o moje wpływy, najgorszy był taki przeklęty Lot. Być Najwyższym królem... Nie dla ambicji, Igriano, przysięgam, ale po to, by dokończyć to, czego nie zdążył Ambrozjusz! – myślę, że wszyscy to wiedzą – powiedziała, głaszcząc jego dłoń. Czuła się porażona jego rozpaczą. – Nie myślę, by Ambrozjusz mógł być szczęśliwy, nawet w niebie, jeśli patrzy w dół oraz widzi taki smutek oraz zamieszanie, królów już spiskujących, a każdy patrzy tylko, jak zagarnąć dla siebie najwięcej wpływów oraz władzy! Zastanawiam się, czy byłoby zgodne z jego wolą, żebym zamordował Lota, by przejąć władzę? kiedyś kazał nam zaprzysiąc braterstwo krwi oraz owej przysięgi nie złamię – powiedział Uther. Jego twarz była wilgotna od łez. Igriana chwyciła własny cienki welon oraz osuszyła mu oczy, jakby był jej dzieckiem. – Wiem, że cokolwiek zrobisz, Utherze, zrobisz zgodnie z honorem. Nikomu innemu Ambrozjusz nie ufał tak, jak tobie. Oślepił ich raptowny blask pochodni. Igriana zamarła na gałęzi, welon stale trzymała przy twarzy Uthera. – Czy to ty, panie Pendragonie? – spytał ostry głos Gorloisa. – Czy nie widziałeś... o! Pani, ty tutaj? Igriana zaskoczona oraz wobec tego ostrego głosu Gorloisa ogarnięta nagle poczuciem winy, zeskoczyła z gałęzi. Jej suknia zahaczyła o wystający sęk oraz zadarła się, odsłaniając jej lniane pantalony. Pospiesznie pociągnęła suknię w dół oraz usłyszała trzask rozrywanej tkaniny. – Myślałem, że się zgubiłaś, nie jest cię w naszej kwaterze – powiedział Gorlois ochryple. – Co ty tu robisz, na niebiosa? Uther ześlizgnął się z gałęzi. Człowiek, którego widziała przed chwilą bezbronnego, łkającego nad utratą swego króla oraz przybranego ojca, przytłoczonego ciążącą na nim odpowiedzialnością, zniknął w mgnieniu oka. Jego głos zabrzmiał mocno oraz zdecydowanie: – Cóż, Gorloisie, znudziły mnie te księże zawodzenia oraz wyszedłem poszukać świeżego powietrza, wolnego od pobożnych pień. A twoja pani, która stwierdziła, że trajkotanie dobrych niewiast niezbyt leży w jej guście, tu się na mnie natknęła. Pani, dziękuję ci – powiedział, oddając jej ukłon, oraz odszedł. Spostrzegła, że uważał, by trzymać twarz bezpiecznie poza światłem pochodni. Gorlois, dziś sam na sam z Igrianą, spojrzał na nią podejrzliwie. Gestem rozkazał jej iść przed sobą. – Moja pani, powinnaś być ostrożniejsza, by uniknąć plotek. Powiedziałem ci, byś trzymała się z daleka od Uthera. On ma taką reputację, że żadna cnotliwa kobieta nie może być przyłapana na rozmowie z nim na osobności. Igriana odwróciła się ze złością. – To tak właśnie o mnie główkujesz, że jestem dziewczyna, która ukradkiem wymyka się, by parzyć się z obcym mężczyzną na dworze, jak zwierzę? Czy główkujesz może, że łączyłam się z nim na owej gałęzi drzewa jak jakiś ptaszek? A może chcesz obejrzeć moją szatę, czy nie jest pognieciona od leżenia z nim na ziemi? Gorlois podniósł dłoń oraz uderzył ją, niezbyt mocno, w usta. – Nie będziesz przede mną odgrywała złośnicy, pani! Kazałem ci go się wystrzegać oraz posiadasz mi być posłuszna! Wierzę, że jesteś uczciwa oraz cnotliwa, ale nie ufam temu mężczyźnie. nie chcę też, byś dostała się na języki kobiet! – O, z pewnością nikt nie ma więcej zdrożnych fantazje niż te wasze dobre kobiety! Gorsi są dodatkowo tylko księża! – powiedziała z wściekłością. Masowała usta w miejscu, gdzie